piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 1


Więc zaczynam. Początek zawsze jest najtrudniejszy. Od tego co teraz napiszę zależy czy zdobędę jakichkolwiek czytelników J. Bardzo proszę, jeśli przeczytacie, napiszcie co myślicie, to bardzo ważne.
***
Mam tego serdecznie dosyć, tak fatalnie nie czułam się od dawna. Nie mam pojęcia, czy gorzej czuje się psychicznie czy fizycznie. W Londynie dawno nie było tak gorąco, a akurat dzisiaj musiałam rozpuścić włosy, przez słońce prawie nic nie widzę, ale mogę choć na chwilę pomyśleć o innych problemach, niż te, które czkają na mnie pierwszego września. To tylko miesiąc, tylko miesiąc, żeby stanąć twarzą w twarz z Harrym i  Ronem. Weszłam do chłodnego pomieszczenia,11.25, Ginny zaraz powinna się zjawić. Moje zdenerwowanie, sięgnęło zenitu. Usiadłam przy pierwszym wolnym stoliku w kawiarni. Co ja jej powiem?        
- Cześć.- zobaczyłam przed sobą smutną twarz, niegdyś najlepszej przyjaciółki.
-Ginny, oh, miło cię…- nie skończyłam, Ginny rzuciła się w moje ramiona. Tylko nie płacz, myślałam gorączkowo, choć sama byłam bliska łez. Poczułam wielką ulgę, gdy wtuliła twarz w moje włosy.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam- powiedziała cicho, gdy usiadłyśmy, dyskretnie wycierając łzę.
-Ga za tobą też, Ginny- odparłam nieco skrępowana. Siedziałyśmy dobrą minutę, patrząc sobie w oczy. Ginny była naprawdę śliczną dziewczyną, nie zmieniła się ani trochę od, od bitwy. Zmieniły się tylko jej oczy, niegdyś tak beztroskie i radosne, teraz przepełnione były bólem, tęsknotą i czymś, czego nie potrafiłam zidentyfikować.
- Podać coś?- rozmyślania przerwała mi kelnerka.
- Dla mnie, sok, pomarańczowy, z lodem. A co dla ciebie?- tu zwróciłam się do rudowłosej.
-To samo.
- Więc dwa soki.
- W porządku- odparła leniwie kelnerka.
-Ginny, dlaczego chciałaś się spotkać w mugolskiej kawiarni?
- Nigdy w takiej nie byłam.- poczułam się niezręcznie, rozmowa się nie kleiła, a kiedyś mogłyśmy gadać godzinami. Stłumiłam westchnięcie.
-Hermiono, zobacz co się z nami stało.- powiedziała to do mnie tak smutno, że miałam ochotę się rozpłakać.
-Wszystko zniszczyłam Ginny.
- Powiesz mi co się wtedy stało, tam w Hogwarcie, w czasie bitwy?
-Nie wiesz tego?- byłam porządnie zaszokowana.
-Nie, gdy pytam Rona lub Harrego, szybko ucinają temat. Od początku się zastanawiam. Nie wiem dlaczego nie przyjechałaś na wakacje, dlaczego nie piszecie do siebie listów, dlaczego jesteś w domu tematem tabu, dlaczego gdy ktoś o ciebie pyta, Ron czerwieni się ze złości, a Harry opuszcza wzrok, i wygląda jakby szedł na szubienicę jako skazaniec. Wyjaśnij mi, proszę, tam się nie da żyć- dodała już bardzo cicho.
- Ginny, chcę ci to powiedzieć, ale powstrzymuje mnie to, że gdy usłyszysz tę historię, znienawidzisz mnie tak jak chłopcy- moją wypowiedź przerwała kelnerka, stawiając przed nami sok.
- Jesteś dla mnie jak siostra Hermiono, uwierz mi, jestem w stanie wybaczyć ci wiele, ale to trudne skoro nawet nie wiem, co takiego zrobiłaś.- mówiła szczerze. Wzięłam do ręki szklankę z sokiem, pociągnęłam niewielki łyk.
-Daj mi chwilkę muszę się zastanowić, jak ci to wytłumaczyć.- przymknęłam powieki. Wszystko do mnie wróciło, wszystkie uczucia, wspomnienie, które tak długo próbowałam za wszelką cenę w sobie stłumić.
Pył, kurz, błoto, dookoła ciała przyjaciół, znajomych, nauczycieli. Moja panika była nie do opisania, poszedł tam, sam, jak mogłam dopuścić do tego, żeby mój przyjaciel poszedł do Voldemorta sam, żeby podać mu go jak na tacy. Teraz już nic nie mogę zrobić, pomogę mu tylko walcząc, tu i teraz, za Hogwart  i za Harrego. Rzucałam zaklęciami jak oszalała, każdy śmierciożerca w pobliżu tracił życie momentalnie. Byłam jak w transie, i wtedy zobaczyłam tą scenę, krew w moich żyłach się zmroziła. Na niewielkim wzniesieniu stał Ron Wesley, i patrzył w dół z rządzą mordu w oczach, wiedziałam, że osoba w którą celuje, nie ma żadnych szans na przeżycie. Spojrzałam w tym kierunku, to co zobaczyłam wywołało we mnie sprzeczne uczucia. Leżał tam Draco Malfoy. Nie wiem co mną kierowało, jakie uczucie, nie wiem gdzie zgubiłam mój zdrowy rozsądek. Wycelowałam w niego różdżką. Wypowiedziałam zaklęcie.
-EXPELLIARMUS!- niebieski promień trafił. Właśnie został obezwładniony. Mój przyjaciel. Ron Wesley. Pozbawiłam mojego najlepszego przyjaciela różdżki, jedynej jego broni. Stał sam w środku wielkiej bitwy, bezbronny, bez szans na ratunek, jeśli któryś z oszalałych zabójców chciałby go wtedy zabić, już by nie żył. Gdy to do mnie dotarło poczułam na sobie dwa spojrzenia. Jedno, pełne zawiści, nienawiści, bólu i niedowierzania. I to drugie, zdziwione i pełne niemej wdzięczności. Spojrzałam na różdżkę Rona. Leżała na ziemi, obok głazu na którym się roztrzaskała. Teleportował się. Nie wiem gdzie. Wtedy spojrzałam znów na Malfoya, wyglądał jakby nie wiedział co się dzieje.
-Dlaczego jeszcze tu jesteś, ratuj się do cholery. Uciekaj Malfoy!- wrzeszczałam na całe gardło, patrząc na jego zakrwawioną nogę.
-Dla mnie nie ma już ratunku- powiedział w myślach. Podbiegłam do niego, chwyciłam za ramię. Pomyślałam o Malfoy Mayor… i już nas nie było. Pod bramą jego domu oddałam go pod opiekę skrzatom. I z powrotem byłam na polu bitwy, nie rozumiejąc co się właśnie stało. To się dzieje za szybko. Zobaczyłam jeszcze rudą czuprynę Rona, który walczył, nie swoją różdżką. I wtedy pierwszy raz pożałowałam, tego co zrobiłam.
-Hermiono- spod mojej powieki popłynęła pojedyncza łza.
- Siedzisz tak od kilku minut, może już czas na wyjaśnienia?
- Tak Ginny, należą ci się.- narastał we mnie ból i smutek. Za chwile mnie znienawidzi.
-A więc tak…- wzięłam głęboki oddech, i opowiedziałam jej wszystko co przeżyłam i co czułam.
Gdy skończyłam, nic nie umiałam wyczytać z jej twarzy. Siedziała i patrzyła na mnie pustym spojrzeniem.
- To już wszystko?- zapytała po chwili, która dłużyła się w nieskończoność.
- Tak.- Byłam zdziwiona jej reakcją.
- Chłopcy są śmiertelnie obrażeni, bo uratowałaś człowiekowi życie?- zirytowałam się, do niej chyba nie dotarło co przed chwilą powiedziałam.
- Ginny, chyba nie rozumiesz, tego, co do ciebie powiedziałam. Naraziłam twojego brata i mojego wieloletniego przyjaciela na śmierć, bo coś mi odbiło i postanowiłam uratować człowieka, którego wszyscy nienawidzimy, który przez lata mnie poniżał, traktował gorzej niż psa i przez którego płakałam niezliczoną ilość razy, człowieka który zabiłby mnie bez wahania. Kto przy mnie wtedy był? Ron, Harry i ty. A ja zawiodłam!- spuściłam wzrok, bo poczułam, że oblewam się rumieńcem. Nigdy nie byłam wybuchowa.
- Hermiono, wiesz, może zrobiłaś dobrze. Może dzięki temu, nie będzie patrzył na wszystko przez pryzmat statusu krwi. Takie wydarzenia zmieniają ludzi.
- Chyba sama nie wierzysz w to co mówisz, tacy jak on się nie zmieniają. Dlaczego mnie bronisz, Ginny? Mogłam pośredniczyć w śmierci twojego brata!
- Nie bronie cię Hermiono, próbuje cię zrozumieć. Mówię tak, bo nic się nie stało…
- Ale mogło!- przerwałam jej. Nerwowo stukałam paznokciami w szklankę soku, uparcie się w nią wpatrując, powinnam być szczęśliwa z reakcji Ginny, a ja czułam tylko narastającą złość.
- Będziemy żyć przypuszczeniami? Mogło oczywiście, ale Voldemort mógł zabić Harrego, Fred mógł przeżyć, to mogło się stać, ale się nie stało. Po co myśleć o tym co mogłoby by być. Zamiast się zadręczać, powinnaś się cieszyć, że uratowałaś chłopaka, który nie miał nic do powiedzenia w swoim życiu, teraz może być wolny. Nie kierowany przez ojca. Dałaś Malfoyowi drugie życie, uratowałaś jedną duszę. Nie powinnaś się tym przejmować, nie aż tak bardzo.- uśmiechnęła się słabo.
- To dlaczego mam wyrzuty sumienia?
***
I to na tyle. Bardzo proszę o komentarze. Dopiero zaczynam, więc proszę o wyrozumiałość. O ewentualne pytania, w razie niejasności, proszę w komentarzach. Pozdrawiam serdecznie J

7 komentarzy:

  1. Bardzo fajny blog :) Czekam na kolejny rozdział. Mam tylko nadzieję, że po wprowadzeniu do historii dasz trochę więcej akcji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, teraz wiem, że mam dla kogo pisać. Nawet jeśli tylko dla ciebie to warto. W kolejnym rozdziale pojawi się więcej akcji, obiecuje :) Kolejny rozdział za kilka dni :D

      Usuń
  2. Widze że nowy blog bardzo fajnie się zaczyna. Zapraszam http://zawszerazemonas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog:) A ja zapraszam na mojego i mojej przyjaciółki : bffmartiijulcia.blog.interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie się zapowiada czytam dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne ^^ lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń