No więc
brnę w to dalej. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
***
Draco
- Halo?-
zapytał prawie nieprzytomny, gdy rano obudził go telefon.
- Cześć
skarbie, widzimy się dzisiaj w mugolskiej części Londynu o 12.00. Cieszysz się,
prawda?- Rose dobrze wiedziała, jak mówić do Draco, gdy jest na kacu.
Informacja szybko do niego dotarła.
- Nawet
sobie nie wyobrażasz jak bardzo, ale dlaczego w mugolskiej części? -był zdziwiony.
Rose miała do nie magicznego świata taki sam stosunek jak on.
- Taki
kobiecy kaprys. Do zobaczenia.- pożegnała się szybko.
Konkretna
dziewczyna, ale za to przecież ją kochał. Spojrzał na zegarek, 9.45, uśmiechnął
się lekko i opadł z powrotem na miękkie poduszki.
***
Hermiona
Hermiona
wyszła z kawiarni kilka minut po Ginny. Musiała dokładnie przemyśleć całą
sytuację, która miała miejsce przed chwilą. Nie rozumiała toku myślenia
przyjaciółki. Ruda przebaczyła jej tak łatwo, a ona sama nie potrafi przebaczyć
sobie do teraz. Wyszła na chodnik, obok głównej drogi. Miała jeszcze dużo
czasu, było dopiero dziesięć po dwunastej, a w domu planowała zjawić się po
południu. Postanowiła odwiedzić pobliską księgarnie i poszukać paru mugolskich
książek do poczytania. I wtedy jej uwagę zwróciła blondynka, o kręconych włosach, krzycząca coś
do telefonu, gestykulowała przy tym bardzo. Hermiona mogła bez problemu
wychwycić strzępki rozmowy, choć nie bardzo ją owa interesowała.
- Jak to
jeszcze nie wyszedłeś?!... od piętnastu minut… to mugolska ulica… niby jak…
chyba zauważą, że nagle z powietrza zmaterializował się chłopak… nie będę dł…
Przestała
słuchać, bo z przerażeniem zobaczyła jak po szerokim chodniku, w stronę
stojącej tyłem, nieświadomej niczego dziewczyny, jedzie rozpędzony samochód
dostawczy. Z przerażenia znieruchomiała, ale trwało to tylko sekundę, już w
następnej chwili dobiegła do dziewczyny pchnęła ją mocno w bok i sama
odskoczyła, upadając razem z nią na chodnik. Poczuła lepką ciecz na głowie i
piekący ból na obtartych rękach i nogach. Zmusiła się do otwarcia oczu.
Zobaczyła obok siebie blondynkę z zamkniętymi oczami, a ostatnie co
zapamiętała, to samochód dostawczy, rozbijający się o bankomat, przy ścianie
budynku. I znów ratuję komuś życie. –
pomyślała, po czym wokół niej zapanowała ciemność.
***
Draco
- Rose,
kochanie przepraszam. Będę tam jak najszybciej się da…- usłyszał sygnał
przerwanego połączenia. Cholera, co mam
robić, myśl Malfoy, myśl. Dobra jadę tam, może poczeka jeszcze parę minut. Przeklinał
się za własną głupotę, biorąc pośpiesznie kluczyki do swojego volvo. Przez
zakorkowane miasto jechał prawie 15 minut, co normalnie zajęłoby mu trzy.
Zaparkował samochód kilka metrów od miejsca spotkania. Miał nadzieję ujrzeć za zakrętem
Rose. I zobaczył ją. Na naszach. W asyście… mugolskich lekarzy. Co jest grane?
Wokół panował wielki chaos, obok dymił rozdity samochód. Puścił się pędem w
stronę lekarzy.
- Co się
dzieje?!- spytał pierwszego z nich stając obok zamykanej karetki- Gdzie ją zabieracie?
Co się stało?- przygniotło go ogromne poczucie winy.
-
Spokojnie, jesteś z rodziny?- spytał zdezorientowany lekaż.
- Jestem
jej chłopakiem, co jej się stało?- prawie krzyczał z poczucia bezradności.
-
Jedziemy do szpitala św. Tomasza. Nie mogę poświęcić ci więcej czasu. Ona
bardziej potrzebuje mojej pomocy. Ta druga dziewczyna jest już w drodze, była w
dużo gorszym stanie.- powiedział, a po chwili siedział już za kierownicą
karetki.
Ją trzeba zawieść do św. Munga,
idioci, i jaka druga dziewczyna myślał
gorączkowo, biegnąc do samochodu. Jechał tak szybko, jak pozwalał na to ruch
panujący w Londynie. Nie zważał na przepisy. Myślał tylko o tym, jak przenieść
Rose do Munga. Po ponad dwudziestu minutach, był na miejscu. Wbiegł poi
schodach, i zasapany zatrzymał się przy recepcji.
- Dzień
dobry. Może mi pani powiedzieć, na której Sali leży dziewczyna przywieziona z
wypadku drogowego, kilka minut temu?
- Obie
panie są na sali operacyjnej. – odparła kobieta, nie przerywając popijania
kawy.
- Jakie
obie?! Wyjaśni mi ktoś co się dzieje?- nie miał pojęcia o co chodzi, co to za
druga dziewczyna?
- Proszę
o spokój, to jest szpital, a nie stadion. Tu się nie krzyczy.
- Proszę
pana! Proszę tutaj podejść.- usłyszał za sobą wołanie jakiegoś mężczyzny. Gdy
się odwrócił, spostrzegł, że to kierowca karetki.
- Pan mi
pomoże?
-
Najpierw ty pomożesz nam.
- Co mam
robić?
-
Zadzwoń do rodziców tej dziewczyny, musi tu przyjechać jej opiekun prawny, jest
nieletnia.
-
Nieletnia? Pan żartuje, grubo trzy miesiące temu skończyła siedemnaście lat!
- Wiem
że teraz młodzież, uważa się za dorosłych, ale w świetle prawa, jest nieletnia.
-
Dobrze, ale niech mi pan powie co się stało, dobrze?- poprosił Draco, nie chcąc
się już kłócić.
- Według
świadków zdarzenia, samochód, którego kierowca zasłabł za kierownicą, wjechał
na chodnik i gdyby nie jakaś dziewczyna, pana ukochana zginęłaby pod kołami. Ta
brunetka naprawdę się poświęciła, jest w dużo gorszym stanie. Straciła dużo
krwi, ma poważne obrażenia głowy.
- Jakaś
obca dziewczyna ryzykowała za nią życiem?- mimowolnie przypomniał sobie
sytuację podczas bitwy.
- Chodzą
po tym świecie jeszcze wspaniali ludzie. Tak, masz u niej dług wdzięczności.-
lekaż się uśmiechnął.
- Albo kolejne
życie na sumieniu- mruknął pod nosem. – Dlaczego Rose jest na Sali operacyjnej?-
powiedział już głośno.
- Ma
kilka miejsc do zaszycia, trzeba jej też nastawić złamany bark.
- O,
Boże. A kiedy to się skończy?
- To
trudne, myślę, że za 2-3 godziny, plus badania, na Sali będzie dopiero
wieczorem.
-
Poczekam.
-
Zadzwoń do jej rodziców.
Jednak
tego nie zrobił. Czując ogromny ból i smutek, powlókł się do łazienki.
Teleportował się przed willę jej rodziców.
No przecież oni mnie zabiją, pomyślał i wszedł na ganek.
Pomyślał że to będzie bardzo trudna rozmowa. Rose. Wypadek. Mugole. Przeze mnie. Już nie żyje. I było to
ostatnie, co pomyślał, bo zaraz potem ujrzał w drzwiach, sylwetkę rodzicielki
jego dziewczyny, która patrzyła na niego pełnym zdziwienia wzrokiem.
***
Na razie
tyle. Lepiej mi się pisze w trzeciej osobie. Jak wolicie?
I znowu
proszę o komentarze J
Naprawdę ciekawe opowiadanie i fajny blog :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się podoba :)
UsuńNormalnie nie lubię tego typu opowiadań, ale twoje mnie zaciekawiło i to bardzo. Naprawdę! Z pewnością tu jeszcze zajrzę. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńCiekawe, będę tu zaglądać ;p
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe opowiadanie, od razu wciąga.. Też kiedyś pisałam takie opowiadania, najczęściej o miłości Hermiony i Draco ^^ i domyślam się, że Twoje też potoczy się w tym kierunku :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, który jest poświęcony pielęgnacji włosów: pielegnacja-cebuleczki.blogspot.com :)
Jejciu.. Mam wielką ogromną gigantyczną prośbę!! Pisz dalej i jak najszybciej dodaj kolejny rozdział . Świetne opowiadanie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń