niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 4


Weekend. Chciałam odpocząć, ale to niemożliwe, przynajmniej teraz. Nie mam pojęcia kiedy będzie nowy rozdział. Pewnie jak będę miała czas.


***
Draco

Nie dało się w tamtej chwili określić wyrazu twarzy chłopaka. Rose nie za bardzo zwróciła uwagę na jego dziwne zachowanie. Była zbyt pochłonięta przyglądaniem się dziewczynie. Dwóch lekarzy podpinało różne rurki, przewody i kable do jej bezwładnego ciała. Jeden z nich zwrócił się w kierunku Rose i Dracona.
- Musieliśmy przywieść ją dużo wcześniej, niż planowaliśmy.- powiedział, zbliżając się do łóżka Rose, które stało naprzeciwko.
- Dlaczego?
- W okolicach Londynu zdarzył się ogromny wypadek, zderzyło się ponad dwadzieścia samochodów. Karetkami przyjechali ludzie w dużo gorszym stanie. Ale jej też się pogorszył, chcieliśmy ją tu położyć za jakieś trzy-cztery dni.- lekarz lekko zmarszczył brwi. – A jak ty się czujesz?
Rose zaczęła opowiadać doktorowi o swoich dolegliwościach, a Draco, który nie odezwał się jeszcze ani słowem, stał wpatrzony w śpiącą dziewczynę. Przymknął lekko powieki, niemal czół pył unoszący się na polu bitwy, prawie widział kolorowe strugi światła. Wszystko wróciło tak niespodziewanie. W jednej chwili uświadomił sobie, że najbliższe dni spędzi w jednej sali ze swoją dziewczyną i… no właśnie z kim? Z dziewczyną, która uratowała mu życie, z dziewczyną, którą poniżał przez lata, z dziewczyną, która jest, jakby na to nie patrzeć szlamą. Rose nie toleruje mugoli, rodzice Rose, jego rodzice i on sam, też, to się nie zmieniło, i nie zmieni zapewne nigdy. Hermiona jest czarownicą, to nie podlega wątpliwości, ale przecież lepiej byłoby, gdyby leżała tam jakaś przypadkowa mugolka, bo jedyne czego te dwie rodziny nietolerowany bardziej, niż mugoli, to mieszanie czarodziejskiej krwi z krwią zwykłych ludzi. A krew Hermiony była tylko połowicznie magiczna, to stawiało ją w o wiele gorszej sytuacji.
- Ile jeszcze będzie spała?- do Dracona zaczęły docierać jakiekolwiek słowa.
- Na pewno do jutra, myślę że rano się o obudzi, najwcześniej przed południem- lekarz udzielał informacji ciekawej dziewczynie.
- Dlaczego tak długo?
- Jest jeszcze w lekkiej narkozie, a teraz bardzo przepraszam, muszę iść na obchód- powiedział lekarz, skinął lekko głową w stronę Dracona, i wyszedł, wpisując jeszcze coś na kartę przy łóżku Hermiony. Drugi z nich dawno wyszedł.
- Jak myślisz Draco, kim ona może być?- zapytał dziewczyna zerkając na chłopaka.
- Wiesz, ja zupełnie nie wiem, jak ci to wyjaśnić, ale ja ją, tak jakby znam.
- Jak to ją znasz, mugolkę, skąd?
- To nie mugolka.
- Czarownica, żartujesz?
- Nie, nie żartuje, w dodatku, od września uczęszcza z nami do Hogwartu.
- Cudownie, no to mamy szczęście. – Rose się uśmiechnęła.
- Ja bym tak tego nie nazwał- mruknął Draco cicho, tak aby nikt go nie usłyszał. Z jakiegoś powodu nie chciał powiedzieć swojej dziewczynie, że Hermiona jest szlamą, nie wspomniał też, że od lat pałają do siebie czystą nienawiścią.
Za oknem robiło się ciemno, Draco był zmęczony tym dniem, chciał już być w domu, położyć się i zasnąć.
- Draco, jedź już do domu.- Rose znała go dobrze, po jego minie poznała, że wolałby już dłużej tu nie przebywać.
- Nie, zostanę dopóki nie zaśniesz, obiecałem ci to. – wziął dziewczynę za rękę.
- Jedź, proszę.
- Chcesz się mnie pozbyć? – chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie, kochanie, ale pora odwiedzin dobiega końca.
- Ładnie to ujęłaś. – ścisnął lekko jej dłoń.
- Nie Draco, mówię poważnie, na tym oddziale pora odwiedzin trwa do ósmej, jest za sześć ósma. – powiedziała, spoglądając na zegar. Draco westchnął, podniósł się powoli z twardego krzesła.
- Będę tu z samego rana- pochylił się nad dziewczyną, pocałował ją w czoło i poszedł w kierunku drzwi, stanął przy nich, popatrzył jeszcze raz mimowolnie na śpiącą Gryfonkę, uśmiechnął się do Rose i wyszedł z sali. Jednak nie skierował swoich kroków w stronę szpitalnego parkingu, poszedł prosto do łazienki, zamknął się w jednej z kabin, a po chwili dało się słyszeć głośny trzask i spod drzwi kabiny, potoczył się kłąb białego dymu. Po chwili stał już na ganku, jasnego, dużego domu. Mieszkał tam Bleis Zabini. Obaj chłopcy pochodzili z zamożnych arystokratycznych rodzin, jednak różnili się bardzo od siebie. Wygląd to jedna sprawa, ale charaktery obojga były bardzo różne. Bleis był spokojniejszy, bardziej opanowany, ale przede wszystkim był bardzo romantyczny. Nie potrafił zmieniać dziewczyn jak Draco, ale też lubił się dobrze bawić. Obaj dobrze ukrywali emocje, i obaj byli przez lata zmuszani do posłuszeństwa Voldemortowi. Ich rodziny przyjaźniły się od zawsze. Oni znali się od kołyski, to dlatego mimo tak wielu przeciwieństw, byli najlepszymi przyjaciółmi i rozumieli się bez słów. Światło paliło się tylko w jednym z okien. Wszedł śmiało do środka, poszedł w stronę drzwi spod których wylewało się światło. Zanim zdążył wejść usłyszał ironiczny głos swojego przyjaciela.
- Miło że jak zwykle pukasz, Draco.
- Taaaa- chłopak wszedł do pokoju. Bleis od razu poznał, że Draco nie ma ochoty na żarty.
- Co jest?
- Usiądź wygodnie, bo mam ci trochę do opowiedzenia.- i zaczął opowiadać brunetowi o wszystkich zdarzeniach minionego dnia. Gdy skończył, obaj siedzieli cicho jeszcze parę chwil, aż w końcu odezwał się Bleis.
-Co zamierzasz powiedzieć Granger?
- Nie wiem, wolałbym w ogóle z nią nie rozmawiać.
- Najpierw dziewczyna bez żadnego powodu ratuje ciebie, potem twoją dziewczynę. Tak naprawdę przez ciebie straciła przyjaciół, a teraz połowę wakacji spędzi w szpitalu. I ty wolałbyś udawać, że ona nie istnieje?!- Draco spodziewał się tego co powie Bleis, zawsze był zniewalająco szczery.
- To co w takim razie mam jej powiedzieć, jeszcze w dodatku przy Rose?
- Schowaj dumę do kieszeni i jej podziękuj, przeproś ją. – wiedział że to nierealne, aby Draco przeprosił szlamę.
- A jak to wyjaśnię Rose?
- Powiedz jej prawdę.
Milczeli każdy myśląc o czymś innym. W końcu odezwał się Bleis.
- Przyjadę jutro do szpitala.
- Ok. – powiedział Draco nieco zdziwiony, nie wiedział po co Bleis chce jechać do szpitala.
 No, ale skąd miał wiedzieć, że jego najlepszy przyjaciel jest od lat zakochany w jego dziewczynie.



***

Hermiona

Gryfonka z potwornym bólem głowy, otwierała powoli oczy. Na początku poraził ją jasny blask, lecz powoli jej oczy przyzwyczajał się do jasnego otoczenia. Po kilku minutach usiadła na łóżku, bardzo powoli przypominała sobie gdzie jest i co się stało, a było to trudne, przez ból pulsujący w głowie. Naprzeciwko stało puste łóżko, ale na półce obok niego stało kilka rzeczy. Nagle Hermiona usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, który w jej stanie, powodował nową falę bólu. W drzwiach zobaczyła wysokiego blondyna. Draco Malfoy?
- O, Granger, obudziłaś się- powiedział zimno i obojętnie chłopak czół się jednak bardzo zmieszany, w dodatku na łóżku obok nie zobaczył Rose. – Ja może przyjdę później.- miał już zamknąć drzwi, gdy usłyszał słaby głos.
- Nie… - Gryfonka nie wiedziała, dlaczego zaprzecza, jej cały umysł zają ból. Nie tylko ten fizyczny. Draco Malfoy dziwnie zareagował na tę prośbę. Wszedł, wziął stojące obok krzesło, usiadł obok łóżka Hermiony…i siedzieli przez kilka minut, w zupełnej ciszy, patrząc sobie w oczy. Po chwili w Sali dało usłyszeć się jedno słowo. Które dźwięczało obojgu w uszach jeszcze przez długi czas.
- Dziękuje Granger. – zabrzmiało to bardzo szczerze. A Gryfonka wiedziała, że po raz pierwszy ma do czynienia z prawdziwym Malfoyem, bez maski obojętności na twarzy. Wiedziała też, że Draco Malfoy nigdy nie dziękuje.
***

Jak zwykle proszę o komentarze. Pozdrawiam :)

6 komentarzy:

  1. Super! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam *.*


    Ps. Sama robiłaś nagłówek? Proszę o odp.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... Co tu dużo mówić? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Zwykle czytałam dramione które są w połowie "wydane" lub zakończone, dlatego dopiero teraz czuję co to jest takie oczekiwanie w zniecierpliwieniu na kolejny rozdział :) Twoje kilka rozdziałów jak na razie bardzo mi się podoba ;> Jestem niezwykle ciekawa co będzie dalej. Normalnie poprosiłabym Cię byś wydawała co najmniej 2 wpisy na tydzień, ale wiem, że po 1. musisz mieć czas na napisanie rozdziału, po 2. gdyby wpisy pojawiały się 2 razy w tygodniu były by pisane (najpewniej) na szybko i pewnie bez weny, byłyby znacznie gorsze. Dlatego proszę tylko byś pisała dalej :D Pozdrawiam BlueCherryNice

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam te kilka rozdziałów, masz ładny styl, czasem zauważałam błędy ortograficzne w stylu "czół", czy końcówki, jak w 1 rozdz. "chwile" lub "biore". Mam nadzieję, że nie opuszczasz bloga, bo temat mnie zainteresował i z chęcią przeczytałabym kolejne notki :) Pozdrawiam D.N.

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutno bo nic dawno nie dodałaś.co do rozdziału,super! *-*

    OdpowiedzUsuń